"To, Czego Nie Ma"
Nana nigdy nie czuła się prawdziwa.
Zawsze miała wrażenie, że jest tylko cieniem samej siebie, jakby ktoś źle ją skopiował i wrzucił do świata, do którego nie pasuje. Nie lubiła swojego ciała. Ręce były za obce, twarz w lustrze wyglądała jak kogoś innego, a jej głos brzmiał, jakby należał do osoby, której nigdy nie spotkała.
Nie miała przyjaciół, ale to było okej. Głosy w jej głowie wystarczały.
Jika mówiła jej, że jest bezwartościowa. Onysa szeptała, że wszyscy ją obserwują. Rika powtarzała, że musi się zniszczyć, żeby stać się czymś lepszym.
A potem była Ona.
Ona nie miała imienia. Nie mówiła. Ale Nana wiedziała, że to coś jest w jej umyśle, czeka aż Nana się podda.
Pierwszy raz zobaczyła Ją w snach.
Stała na środku pustego pokoju. Ściany były czarne i miękkie, jakby oddychały. Podłoga była wilgotna.
A na drugim końcu pokoju stała druga Nana.
Ale jej twarz była pusta.
— Wpuść mnie do siebie — powiedziała.
Nana się obudziła, ale sen nie chciał się skończyć.
Następnego dnia coś było nie tak.
Jej pokój wydawał się większy niż wcześniej.
Kolory były inne. Jej łóżko pachniało krwią, choć nie widziała żadnych plam.
Kiedy spojrzała w lustro, jej odbicie nie poruszyło się od razu.
A potem się uśmiechnęło.
— Prawdziwa Nana umarła dawno temu.
Serce zaczęło bić jej zbyt szybko.
Odbicie w lustrze wyszeptało coś, czego Nana nie zrozumiała, ale czuła to w kościach.
— Jesteś tylko pozostałością.
W nocy znów zobaczyła drzwi.
Nigdy ich tam nie było.
Były czerwone i wilgotne. Miały zbyt wiele klamek.
— Musisz przejść na drugą stronę.
Głos w jej głowie nie brzmiał jak jeden z jej własnych.
Nana dotknęła klamki.
A potem zobaczyła coś, czego nie powinna zobaczyć...
Comments
Displaying 0 of 0 comments ( View all | Add Comment )