Recenzja filmu animowanego Wyfrunięci: Lot bez Skrzydeł

Jak część z was zapewne zauważyła, filmy animowane, które trafiły do kin w tym miesiącu, skupiają się na motywach ptasich. Na początku mieliśmy "Chłopca i czaplę", najnowsze dzieło mistrza animacji Hayao Miyazakiego. Jeśli to rzeczywiście okaże się jego ostatnim filmem, będzie to doskonałe podsumowanie niezwykłej kariery filmowej. Następnie pojawił się "Chicken Run: Dawn of the Nugget", kontynuacja ukochanego filmu Aardmana z 2000 roku. Mimo kilku zabawnych momentów nie dorównuje niestety poprzednikowi. Teraz mamy "Wyfrunięci", najnowszy film studia Illumination, twórców serii "Despicable Me"/"Minionki" i tegorocznego hitu "Super Mario Bros. Film".

Wyfrunięci vider

Niestety, Wyfrunięci cały film nie ma wiele do zaoferowania widzom powyżej 8. roku życia. W porównaniu z nim nawet "Uciekające kurczaki: Era nuggetsów" wydaje się niemal arcydziełem. Jak bardzo jest rozczarowujący? Na tyle, że zamierzam unikać komentarzy na temat ptaków towarzyszących innym recenzjom. Nawet te krytyki, choć oklepane, zdają się być bardziej pomysłowe niż to, co prezentuje ten film.

Głównymi postaciami filmowymi są Mallards, grupa kaczek składająca się z nadmiernie ostrożnego ojca Macka (Kmail Nanjiani), poszukującej przygód matki Pam (Elizabeth Banks), nastoletniego syna Daxa (Caspar Jennings), uroczej córeczki Gwen (Tresi Gazal) i zrzędliwego Wujka Dana (Danny DeVito). Dotąd nie opuścili obszaru swojego stawu w Nowej Anglii, głównie z powodu obaw Macka przed tym, co może ich spotkać w świecie zewnętrznym. Jednak gdy inna rodzina kaczek, w tym jedna (Izabela Merced), która została przez Daxa natychmiast zauważona, ląduje w ich stawie na krótki postój podczas corocznej migracji na Jamajkę, reszta rodziny przekonuje niepewnego na początku Macka, aby złamał rutynę i dołączył do nich w podróży na Karaiby.

Fabuła skupia się na rodzinie kaczek Mallards, które postanawiają opuścić swoją rutynę i wyruszyć na Karaiby. Niestety, historia jest tak płytka, że przypomina raczej specjalny program telewizyjny niż pełnometrażowy film fabularny. Nawet oprawa wizualna nie wyróżnia się, co czyni ten film niezapadającym w pamięć.

Największym zaskoczeniem jest fakt, że film ten został napisany przez Mike'a White'a, autora takich produkcji jak "Szkoła rocka" czy "Rok psa". Współreżyserią zajmował się również Benjamin Renner, znany z uroczych filmów animowanych jak "Ernest i Celestine". Spodziewałbyś się, że połączenie ich talentów przyniesie coś interesującego, ale niestety efekt jest banalny i przewidywalny.

Jedynym ciekawym elementem filmu Wyfrunięci jest kilka przypadkowych scen, które przypominają inne współczesne filmy animowane o ptakach. Niestety, to niewiele wnosi do ogólnej jakości filmu. Mimo że jest kierowany do młodszej widowni, dzieci zasługują na produkcję, która wzbogaci ich doświadczenia filmowe. "Migration" może dostarczyć rozrywki na chwilę, ale brak mu tego magicznego elementu, który sprawia, że filmy stają się niezapomniane wspomnienia dzieciństwa.


0 Kudos

Comments

Displaying 0 of 0 comments ( View all | Add Comment )